piątek, 13 czerwca 2014

Gwałty, ludożerstwo, striptiz czyli rzecz o bajkach

Z założenia miał być dzisiaj tekst o zbrodniach w latach międzywojennych. Pomysłem natchnął mnie artykuł o narzeczonym ugotowanym w smalcu. Makabryczne, prawda?  Ale przy okazji szperania natknęłam się na tekst o bajkach. O tych prawdziwych a nie znanych nam z łagodnych zbiorków dla naszych pociech. No i przepadłam. Włos mi się jeżył na głowie, dreszcze po plecach chodziły gdy czytałam o Czerwonym Kapturku, Roszpunce, Śpiącej królewnie... W porównaniu z nimi ten biedny ugotowany w smalcu narzeczony to pestka. Więc miało być makabrycznie i będzie. Zbrodnie zostawię sobie na deser, a dziś posłuchajcie o bajkach...
Na początek fragmencik braci Grimm:

Mogiłka (lub Uparte dziecko).
Było sobie raz uparte dziecko, krnąbrne i nieposłuszne matce. Dlatego Bóg zesłał na nie chorobę, której żaden lekarz nie potrafił wyleczyć. Wnet dziecko leżało na łożu śmierci. Gdy złożono je już do trumny i zasypano ziemią, nagle podniosła się z grobu rączka. Przysypywanie jej ziemią nic nie dało. Rączka wciąż wychodziła na wierzch. Matka musiała pójść na grób i wychłostać rączkę rózgą. Gdy to uczyniła, rączka się schowała.

No moi drodzy kto chce przeczytać coś takiego swojemu dziecku na dobranoc? Chociaż w tym wypadku wypadałoby raczej powiedzieć złanoc... Ale to dopiero niewinny początek. Taki oto Czerwony Kapturek, kto go nie zna? Ot, nieco naiwne dziewczę co to podskakuje, śpiewa i absolutnie nie dziwi się widząc gadającego przerośniętego psa. I jeszcze radośnie opowiada o tym jak dojść do chatki babci. Na koniec myśliwy, strzelba, uwolnienie wnuczki i babuleńki, truchło wilka... Ale ta historia w pierwotnej wersji wyglądała inaczej. Wilk zeżarł babcię. Tu wszystko pozostaje niezmienne. Ale nie w całości. Zostawił co nieco, pokroił mięsko i ułożył artystycznie na talerzu. Zachował też nieco krwi babuleńki, przelał do kieliszka i czekał. Czerwony Kapturek nadszedł i został zaskoczony przygotowanym poczęstunkiem. Wilczysko wmówiło mu, że w kieliszku jest wino i nieświadome dziewczę zjadło i wypiło to co zostało z babci. Na mój gust z wilka wyszedł niezły dewiant. Ale to nie koniec. Kapturek nie pyta wilka o zęby, oczy, uszy tylko... Wilk każe Kapturkowi zdejmować po kolei szatki. I tak Kapturek robi striptiz przed wilkiem a ubranie pali w piecu, bo wilk cały czas powtarza mu, że już nie będzie mu potrzebne.

"- Wtedy wilk rzekł: Rozbierz się i połóż się ze mną.
- Gdzie mam położyć fartuszek?
- Wrzuć go do ognia, nie będzie ci już więcej potrzebny.
Zdejmując ubrania – gorsecik, spódnicę, halkę i pończochy – dziewczynka zadawała to samo pytanie, a wilk za każdym razem odpowiadał: – wrzuć to do ognia, nie będzie ci już potrzebne."

Nie dość że dewiant to jeszcze zboczeniec! W sumie to nie wiem czy to pedofilia czy zoofilia... Chyba jedno i drugie. A z kapturka też wyszła jego frywolna natura... W każdym razie gdy już się rozebrał został pożarty przez wilka. Czekacie na myśliwego? No to możecie już przestać. To koniec bajki.

Kolejna historia o Roszpunce. Cóż gdy dziewczę po raz pierwszy spuściło królewiczowi włosy i gdy ten wszedł do niej na wieżę, nie skończyło się li i jedynie na pocałunku ani zachwycie. Finał był zupełnie inny. A jego rezultatem było zdziwienie naszego złotowłosego dziewczątka:

„Niech mi matka chrzestna powie, dlaczego moje ubrania robią się za ciasne i nie chcą już pasować”.

To już wiecie co tam chłoptaś wyprawiał... Zresztą nie było w tym nic dziwnego. Baśnie ociekały przemocą, okrucieństwem i seksem. Taka śpiąca królewna na ten przykład. Spała sobie tak jak spać miała, nadjechał książę i... No właśnie. Zero romantyzmu i pocałunków. Po prostu zadarł jej spódnicę i zrobił co swoje. Jedyna korzyść z tego taka, że biedaczka rodząc dzieci gwałcicielowi nadal spała. Można przypuszczać, że w związku z tym ominęły ją bóle porodowe. Poza tym książę już był żonaty, a królewnę, że tak się wyrażę używał zupełnie na boku. I kto wie może biedaczka spałaby tak do dzisiaj, ale dzieci, które urodziła zaczęły gryźć ją przy karmieniu w sutki. I właśnie to kąsanie wybiło śpiącą ze snu...  Ale to nie koniec traumy. Królewna miała matkę. Matka miała dość przykry zwyczaj zjadania ludzi. Dodatkowo była olbrzymką i chyba nie lubiła dzieci bo postanowiła zjeść potomstwo swojej córki...
A Kopciuszek? Krążyło wiele wersji tej historii. Obcinanie części kończyn przez złe siostry jest wszystkim znana. Pantofelek wymagał poświęceń. Ale już to, że Kopciuszek uciekł z domu i został służącą mnie zaskoczyło. A uciekł, bo tatuś wymarzył sobie z córeczką miły i fascynujący kazirodczy związek.  Austriacki pisarz i wydawca baśni i mitów Michael Köhlmeie mówi:  „W wielu bajkach tym złym był początkowo ojciec. To były bajki o molestowaniu”. Na koniec żeby zakończyć wyraźnym akcentem bajka o "Drzewie jałowca". Opowiada o matce, która zabiła swoje dziecko i ugotowała je w potrawce. Oto wierszyk z tej bajki:

Zabiła mnie matka i ugotowała,
Zrobiła potrawę, ojcu ją podała.
A siostra Marlenka kosteczki zebrała,
Poszła pod jałowiec i tam pochowała…
[tłum. Eliza Pieciul-Karmińska]

Na lekturę przed snem dla naszych pociech jak znalazł:)

Korzystałam:
http://ciekawostkihistoryczne.pl/2012/12/16/kazirodztwo-rytualne-mordy-kanibalizm-prawdziwe-basnie-braci-grimm/
http://facet.onet.pl/meska-rzecz/seks-klamstwa-i-basnie-braci-grimm/ehz6b
http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kultura/1533777,4,basnie-braci-grimm-okiem-psychoanalityka.read





10 komentarzy:

  1. Łomatkobosko, toż to makabreski same. Ale tak, potwierdzam, nawet Calineczka padła (nijako) ofiarą zboczeńca-dewianta.
    Swoją drogą, to jednak bajki uczą. Dzieci też muszą poznać zło tego świata. Ale uważam że niektóre fragmenty można delikatnie zatuszować. Dla swojego osobistego zdrowia psychicznego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oryginalne baśnie wcale nie były dla dzieci, dorośli opowiadali je sobie nawzajem. Dzieci zapewne słuchały. A że kiedyś świat był bardziej brutalny, te historie też były.
    Swoją drogą, czytałam baśnie braci Grimm w dzieciństwie i nie były one takie straszne ;). Teraz uważam je za bardziej koszmarne.

    OdpowiedzUsuń
  3. O matko !
    Co za okrutny świat ...
    Dobrze ,że to nie przed snem czytam :-)))

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja niedługo kładę się do łóżka i jak ja mam zasnąć po tych historiach?
    Na szczęście do poduszki mam coś zdecydowanie przyjemniejszego... "Wino z Malwiną"
    :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Łomatuleńko. muszę zrewidować swoje bajki, czy baby czegoś tam nie przemyciłam ;)
    Przeczytałam wiele bajek i chyba mnie nie wypaczyły... ale może sobie wypożyczę i sprawdzę co w nich teraz wyczytam...

    OdpowiedzUsuń
  6. I po co ja to czytałam??? Teraz będę się bała zgasić światło...

    OdpowiedzUsuń
  7. Straszne !... ale to tylko bajki, które ktoś wymyślił. Baju, baj...

    OdpowiedzUsuń
  8. Pytanie z innej beczki. Czy można liczyć na wznowienie pani wcześniejszych książek? Fajnie byłoby mieć całą serię o Malowniczym... Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Moim zdaniem twój wpis jest strasznie prymitywny, i oparty na stereotypie. Widać, że nic na ten temat kompletnie nie wiesz. Poleca zagłębić się w bardziej 'poważną' literaturę, niż tylko parę artykułów na onecie, czy innym podobnym portalu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomości są zaczerpnięte z kilku źródeł, fragmenty utworów autentyczne, moje uwagi pisane z lekkim przymrużeniem oka. Oczywiście można by było zgłębić temat, podeprzeć się literaturą. Na przykład taką "Biegnącą z wilkami" która daje nam zupełnie inne spojrzenie na baśń o Sinobrodym. Jak widzisz co nieco jednak czytałam, tyle tylko, że to miał być krótki tekścik, ot taki popełniony w przypływie natchnienia. Ale zgadzam się z Tobą, że materiałów na zgłębienie tematu jest sporo.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń