niedziela, 10 sierpnia 2014

Twórczy paraliż wakacyjny:) Czyli rzecz o Bolesławie Prusie.

Miała racje Kretowata pisząc, że recenzja zamieszczona w poprzednim poście jest autorstwa Bolesława Prusa. Prus to jeden z moich ulubionych pisarzy. Poczucie humoru a jednocześnie lekko ironiczne postrzeganie świata plus doskonałe umiejętności pisarskie tworzą smakowity koktajl i styl nie do podrobienia. Od jakiegoś czasu usiłuję skompletować wszystkie tomy "Kronik". Jeszcze trochę mi brakuje ale cierpliwości, za chwilę, może dwie będę miała wszystkie co do jednej. Wczorajszą recenzję dałam nie bez kozery. Bo kilka dni temu odwiedziłam Nałęczów i oczywiście pana Bolesława:) Przy okazji, zwiedzając muzeum Prusa dowiedziałam się od Pani pracującej tam, że pan Bolesław cierpiał na schorzenie, które sam zdiagnozował i na które cierpię i ja. Otóż choroba ta nazywa się twórczym paraliżem wakacyjnym a objawia się niechęcią do pisania w czasie wakacji:) Prusa zaatakowała w pewnym momencie tak mocno, że "Lalka", która ukazywała się w odcinkach nagle ukazywać się przestała, bo pan Bolesław zdjęty niemocą urlopową za nic nie mógł sobie z nią poradzić i miast pracowicie wystukiwać kolejne rozdziały na maszynie w ramach kuracji i radzenia sobie z chorobą wędrował po uliczkach Nałęczowa. W redakcji zapanował lekki popłoch i na biegu szukano materiału zastępczego. Ale cóż pretensji do Prusa mieć nie można:) W końcu choroba to choroba:) A na zakończenie kilka zdjęć. A czy Wam udało się odwiedzić Nałęczów? Mnie urzekł. Jest klimatyczny, zielony i bardzo, bardzo romantyczny.

z Panem Prusem
fot. jkordel

A tutaj trochę intymniejsza sytuacja:) Minę mam lekko niepewną:)
fot. jkordel.

Pzy biurku pana Prusa
fot. jkordel.

To dom w którym mieszkał i tworzył Pan Bolesław. Teraz znajduje się tam
przytulna kawiarnia.
fot. jkordel.

fot. jkordel.


Na cmentarzu odnaleźliśmy grób Michała
Andriollego.
fot. jkordel.

A ten nagrobek skojarzył mi się z Malowniczym:) Pewnie
niektórzy z Was pamiętają, że na malownickim cmentarzu
miał być grób nad którym czuwa anioł...
fot. jkordel.
 

7 komentarzy:

  1. 1. Kretowata ma zawsze rację;))))))
    2. Gdy Kretowata nie ma racji, patrz punkt 1.;)))))))))))))))))))
    A piłaś tę boską nałęczowską czekoladę? A zakupiłaś nałęczowską monetę na pamiątkę? A butelkę Nałęczowianki na drogę powrotną?
    Całusy, też kocham Prusa;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No proszę "długo nie chorować na tą wakacyjną chorobę". Czekam na kolejną pozycję. Przeczytałam już jednym tchem Uroczysko, Wymarzony dom i Wymarzony czas. Dwie ostatnie pozycje nie omieszkałam zakupić. Pozdrawiam serdecznie Aleksandra

    OdpowiedzUsuń
  3. Nałęczów wspominam z nostalgią... Moją relację z jego odwiedzenia można przeczytać na http://mojepodrozeliterackie.blogspot.com/search/label/Boles%C5%82aw%20Prus

    OdpowiedzUsuń
  4. Śliczne zdjęcie z panem Prusem. ;)
    A ja mam małe pytanko, czy na Pani maila dotarła moja wiadomość z tekstem o "Wydarzyło się w Malowniczem"? ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Racja, zdjęcia bardzo ładne, wysłałam opowiadanie "Opowieść Starego Górala". Miłej lektury i udanego weekendu:-)

    Pozdrawiam
    Natalia

    OdpowiedzUsuń