czwartek, 3 grudnia 2015

Kopciuszek, sala gimnastyczna i kłamstwa... Oczywiście szuflandia :)

Niewinne kłamstwa? Czy coś takiego w ogóle istnieje? Moja babcia zawsze powtarzała, że kłamstwo ma krótkie nogi... Jak będzie w tym przypadku?

Małgorzata Gajewska
Niewinne kłamstwa
Co może sprawić największą przyjemność nieśmiałej dziewczynie, takiej jak ja, w deszczowe sobotnie popołudnie, po całym dniu chodzenia z mamą i siostrą po galerii handlowej? Otóż tego popołudnia miałam szczerą ochotę zakopać się pod ciepłym kocykiem i poczytać dobry kryminał.
W ten ostatni weekend wakacji mama zarządziła wyjście po zakup wyprawek szkolnych. Przede mną  klasa maturalna w liceum i ostra harówka.  Niestety, po siedemnastej zadzwoniła Dorotka i przedstawiła mi propozycję nie do odrzucenia.
- Hejka, Madzia, co robisz? – usłyszałam jej głosik w słuchawce telefonu.
- Odpoczywam, a ty? – zapytałam siląc się na uprzejmość.
- Słuchaj, jest sprawa. Paweł zaprosił mnie na dyskotekę do tego modnego klubu za miastem, ale ojciec uparł się, że mnie samą nie puści, tylko muszę pojechać jeszcze z koleżanką. Jakbym potrzebowała przyzwoitki – sarknęła zdegustowana. – Wiesz, że moi rodzice mają do ciebie zaufanie. Paweł wpadnie po ciebie za godzinę, ok? – przyjaciółka jak zwykle narzucała swoją wolę nie licząc się z innymi. Spotykała się z Pawłem,  studentem czwartego roku politechniki, od dwóch miesięcy.  Rodzice Dorotki widocznie jeszcze nie obdarzyli chłopaka wystarczającym kredytem zaufania skoro uważali, że ich jedyna córka potrzebuje opiekunki na randce. Jak zwykle, uległam namowom przyjaciółki i zgodziłam się z nimi pojechać. Z Dorotką przyjaźniłam się od czasów przedszkolnych. Chociaż bardzo różniłyśmy się od siebie, zawsze mogłyśmy na siebie liczyć. Niestety, od pewnego czasu miałam wrażenie, że to ja daję więcej niż otrzymuję. Pewnie będę musiała popracować nad asertywnością – dumałam przygotowując się do wyjścia. Byłam pewna, że Dorota założy ekstremalnie krótką spódniczkę i wydekoltowaną bluzkę. Nie znosiłam być w centrum uwagi i dlatego ubrałam się w zwykłe dżinsy, a na czarny top zarzuciłam błękitną bluzkę mojej mamy. Lekki makijaż i rozpuszczone włosy dopełniły całości.

***
- Cześć – powitał mnie Paweł, gdy wsiadałam na tylne siedzenie jego starego opla. - W takim stroju wyglądasz na dwadzieścia kilka lat – zażartował, a ja poczułam się trochę głupio w jego obecności. Nie przypuszczałam, żeby się cieszył z mojego towarzystwa, ale niczego nie dawał po sobie poznać.
- Dzięki. Muszę wrócić do domu najpóźniej o północy – odpowiedziałam, machając mamie wyglądającej przez okno. Tak jak Dorota byłam jeszcze nieletnia i rodzice też mieli coś do powiedzenia w kwestii moich wieczornych wyjść. Pojechaliśmy pod dom Dorotki i po krótkiej wymianie zdań z jej ojcem ruszyliśmy w dalszą drogę.|
- Dzięki, że się zgodziłaś – Dorotka ucieszyła się na mój widok. – O, masz większą torebkę, schowaj mi okulary przeciwsłoneczne, bo do mojej się nie zmieszczą – zakomenderowała.
***
Na miejsce dojechaliśmy bez przeszkód po niespełna półgodzinnej podróży. Po drodze dowiedziałam się, że Disco Palermo ma podobno najlepsze nagłośnienie w tej części Polski
oraz, że grają tam najlepszą muzykę. Paweł bawił się tam z kolegami tydzień wcześniej i wszyscy byli zachwyceni. Słuchałam tych rewelacji jednym uchem, bo jazda samochodem zawsze mnie usypiała.
***
Faktycznie budynek, tak od zewnątrz jak i od środka, przedstawiał się imponująco. Urządzony był funkcjonalnie i ze smakiem. Dookoła parkietu, na którym tańczyło już sporo gości, mieściły się boksy z wygodnymi fotelami i małymi stolikami. Paweł poprowadził nas do jednego z wolnych boksów i zamówił do picia colę. Nie minęła chwila a Dorotka pociągnęła chłopaka na parkiet. Zostałam sama i prawdę mówiąc poczułam się bardzo samotna wśród tylu obcych ludzi. Żałowałam, że dałam się wciągnąć w taką niezręczną sytuację. Niespodziewanie Dorota wykazał się taktem
i zaprosiła mnie na parkiet do wspólnego tańca. Nie odmówiłam, bo faktycznie muzyka była porywająca, a ja uwielbiałam tańczyć. Młodych ludzi na parkiecie  z każdą chwilą przybywało, ale
nie zwracałam na nikogo uwagi. Wtedy nie zauważyłam, że obok mnie tańczy  pewien dobrze zbudowany brunet w białej koszulce. Podczas kolejnego utworu, zaproponowanego przez DJ, zamknęłam oczy  i dałam się porwać rytmowi muzyki. Stwierdziłam, że to dobry sposób, aby odreagować wszystkie stresy. Postanowiłam nie przejmować się tym, że nie mam jeszcze chłopaka,
a wakacje spędziłam  w domu, bo rodzice nie mogli sobie pozwolić na wyjazd.
Bawiliśmy się we troje całkiem dobrze. W pewnym momencie zauważyłam, że chłopak w białej koszulce nadal tańczy przy mnie i nawet uśmiecha się do mnie. Uznałam go za nieszkodliwego
i odwzajemniłam uśmiech. Od tamtej chwili przyglądaliśmy się sobie bardziej lub mniej ukradkiem. W końcu zmęczona i spragniona dałam znać Dorocie, że idę do boksu, ale ktoś zabrał moją szklankę ze stolika. Sięgnęłam więc do torebki przewieszonej przez ramię
i postanowiłam kupić coś w barze. Okazało się, że ceny są kosmiczne i stać mnie tylko na szklankę wody. Gdy tak stałam przy barze podszedł do mnie nieznajomy w białej koszulce.
- Cześć, fajnie się ruszasz. Jesteś tancerką? – zagaił rozmowę.- Mam na imię Bartek – przedstawił się. - Cześć, jestem Magda – podałam mu rękę – Tak, zajmuję się tańcem – nie wiem dlaczego skłamałam.
- Masz ochotę na piwo, ja stawiam? – zaproponował.
Niespodziewanie dla siebie samej zgodziłam się. Najwidoczniej Bartek uważał mnie za starszą niż byłam, a ja nie chciałam wyprowadzać go z błędu. Postanowiłam udawać kogoś innego niż jestem. Tego jednego wieczoru  nie chciałam być nieśmiałą nastolatką z kompleksami. Dorota z Pawłem bawili się sami i chyba nawet cieszyli się, że znalazłam sobie towarzystwo.
Przez kilka kolejnych godzin dużo tańczyliśmy i trochę rozmawialiśmy odpoczywając w jego boksie. Dowiedziałam się, że na dyskotekę przyjechał sam, bo jest singlem z wyboru. Od września rozpoczyna swoją pierwszą pracę jako nauczyciel wychowania fizycznego w swoim mieście. Natomiast ja naopowiadałam mu  o sobie różne zmyślone bzdury, a on zdawał się we wszystko wierzyć. Wypity alkohol pomógł mi wcielić się w nową rolę. Bartek bardzo mi się spodobał i żałowałam, że ta znajomość nie ma szansy rozwinąć się.
W pewnym momencie podszedł do nas Paweł i oznajmił, że minęła północ i musimy wracać. Dobrze, że chociaż on czuwał! Natychmiast wróciłam do rzeczywistości. Jesteśmy spóźnieni i rodzice będą się o mnie martwić. Koniec bajki.
- Muszę wracać, zaraz odjedzie mój transport – powiedziałam wstając z fotela. – Dziękuję za miłe towarzystwo. – Przyjedziesz tu za tydzień? – zapytał z nadzieją w głosie.
– Może, nie wiem – odpowiedziałam zmieszana,  a on wziął mnie w ramiona i delikatnie pocałował
w usta. To był mój pierwszy pocałunek. Świat zawirował. Oszołomiona wyrwałam się z objęć chłopaka  i uciekłam w pośpiechu jak Kopciuszek z balu.
***
W drodze powrotnej do domu zostałam zasypana przez Dorotę gradem pytań o przystojnego nieznajomego. Nic konkretnego jej mogłam powiedzieć więc zajęła się rozmową z Pawłem. Z powodu pocałunku czułam się jak  w siódmym niebie. Niestety, nawet pomimo odurzenia alkoholem, zdawałam sobie sprawę z tego, że już nigdy się nie spotkamy. W domu była awantura z powodu spóźnienia i picia piwa. Dostałam szlaban, ale niczego nie żałuję.
***
Początek roku szkolnego, jak zwykle, wywołał sporo emocji. Spotkania z kolegami po wakacjach, opowieści gdzie kto był i co widział,  nowy rozkład zajęć i informacje o zmianach.
Ja jednak nie przejmowałam się niczym.
Od ostatniej soboty żyłam jak we śnie. Zdecydowałam się jednak wybrać w kolejną sobotę na dyskotekę i powiedzieć Bartkowi prawdę o sobie. W pośpiechu nawet nie wymieniliśmy się numerami telefonów, a ja coraz bardziej tęskniłam za jego towarzystwem.
***
- Teraz WF – powiedziała Kasia zaglądając w nowy rozkład lekcji drugiego dnia szkoły – chodźmy do szatni. A wiesz, że mamy nowego nauczyciela? Podobno całkiem fajny facet – paplała dziewczyna. Idąc na salę gimnastyczną musiałyśmy przejść obok pokoju nauczycielskiego. Jakie było moje zaskoczenie kiedy  z tego pomieszczenia wyszedł  Bartek ubrany w dres i z dziennikiem pod pachą. W pierwszej chwili nie poznał mnie   i chciał przejść obok, ale ja stanęłam w miejscu jak wryta i to zwróciło jego uwagę na mnie.
- Madzia? – zapytał patrząc na mnie z szeroko otwartymi oczami.
- Tak, proszę pana – odpowiedziałam cicho.
- O cholera, musimy natychmiast porozmawiać – powiedział rozglądając się wokoło jakby szukając spokojnego miejsca na rozmowę.
- Teraz idę na ostatnią lekcję, a potem możemy iść do parku za szkołą – powiedziałam czerwieniąc się ze wstydu.
- Tylko nie mów, że idziesz teraz na moją lekcję WF – jęknął przeczesując z zakłopotaniem ręką włosy.
- Idę – odpowiedziałam załamana. Popatrzył na mnie z takim wyrzutem, że miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Wtedy nie mogłam wiedzieć, że Bartek odchodząc uśmiecha się kręcąc z niedowierzania głową.
***
Jeszcze tego samego dnia odbyliśmy długą i szczerą rozmowę. Okazało się, że Bartek również nie mógł o mnie zapomnieć i mimo wszystko bardzo ucieszył się na mój widok. Przeprosiłam go za te kłamstwa, którymi go raczyłam podczas naszego ostatniego spotkania i próbowałam się wytłumaczyć. O dziwo zrozumiał i nawet nie gniewał się za bardzo.
Z ciężkim sercem, ale postanowiliśmy nie spotykać się prywatnie aż do matury, a potem – zobaczymy…Może pojedziemy na tańce?
***

4 komentarze:

  1. Szkoda że nie porobiłąś zdjęci

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo zgrabnie napisany, poprawny tekst. Dobrze skonstruowany, ładny językowo, gładko się czyta. Są drobne potknięcia redakcyjne, jednak nie na tyle poważne, by je wskazywać palcem, poza tym podobne zdarzają się i najlepszym. Szukam intensywnie łyżki dziegciu, bo same pochwały mogą być wbrew pozorom demotywujące, ;) a nawet najdoskonalszy warsztat nie jest na tyle doskonały, by nie musieć doskonalić go nadal. Pierwsze, co przyszło mi do głowy to przewidywalność, myślę że bardzo wielu czytelników domyśliło się zakończenia, jednak raczej nie można tego jednoznacznie uznać za wadę. Są czytelnicy, którzy lubią być o krok przed autorem i wcześniej przejrzeć fabułę. Jeśli i autorowi to nie przeszkadza, nie ma problemu. W tekście brakuje też napięcia, akcji, ale tego również nie każdy potrzebuje. Najważniejsze jest, o czym i jak chce się pisać, a potem się tego trzymać i robić to dobrze, coraz lepiej. Tego właśnie życzę autorce i trzymam za nią kciuki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za ocenę. Wiem, że jeszcze dużo pracy przede mną, a więc podbudowana zachętą specjalisty - do pracy ;)
      Pozdrawiam serdecznie
      Małgorzata

      Usuń