niedziela, 2 kwietnia 2017

Niedziela pod psem czyli Zgubna Trucizna, Jan Morawski i potencjalny czworonóg

Żeby zaostrzyć i pobudzić Wasz apetyt na początek przypomnę poprzednią książkę Kasi "Zbrodnię w szkarłacie".

Lubicie zagadki, tajemnice rodzinne, stare dwory z tradycjami i ich mieszkańców, którzy dodatkowo mają wyraźnie zarysowane charaktery?  Jeżeli tak to "Zbrodnia w szkarłacie" jest książką właśnie dla Was. A jeżeli jeszcze lubicie jak książka Wam pachnie dobrą kuchnią, taką, że aż ślinka cieknie, jeżeli z rozrzewnieniem myślicie o dawnych spiżarniach zapełnionych frykasami to tym bardziej nie powinniście przegapić tej powieści. A jeśli dodatkowo marzy Wam się możliwość podejrzenia tego jak odbywały się przygotowania do ślubu mieszkanki dworu to... Sami wiecie:) Koniecznie musicie sięgnąć po książkę autorstwa pani Kasi.
A ślub poprzedzają niecodzienne okoliczności. Panna Helena, przyszła panna młoda, nie ma posagu, choć teoretycznie jest on na wyciągnięcie ręki, ukryty gdzieś na terenie posiadłości, przez jej dziadka. Dodatkowo rodzina ma kłopoty finansowe, stoi na skraju bankructwa. Dwór jest zadłużony, przyszła panna młoda z rezerwą odnosi się do narzeczonego a jakby tego było mało w jednym z pokoi dochodzi do morderstwa. Sami przyznacie, że to dość trudne warunki do urządzenia romantycznego ślubu.
I z tym wszystkim będzie musiał poradzić sobie  nietuzinkowy detektyw Jan Morawski (wspominałam już, że uwielbiam Jana :)) , który początkowo miał li i jedynie zająć się poszukiwaniem ukrytego skarbu.  Teraz będzie miał pełne ręce roboty. I on i jego lokaj, Mateusz, który zaraz po Janie jest drugą ulubioną przeze mnie postacią.

Kim jest morderca? Czy dojdzie do ślubu? Dlaczego pruski urzędnik jest tak podejrzanie miły? Czy uda się ocalić dwór, który nie jest tylko majątkiem ale uosabia wszystko to co polskie?  
Cóż nie odpowiem na żadne z tych pytań. Nie mogłabym odebrać Wam przyjemności z odkrywania tych wszystkich tajemnic, ze smakowania każdej strony. Bo "Zbrodnia w Szkarłacie" jest właśnie taką powieścią, którą się smakuje.Można się w niej rozkochać.
Dzięki niej dane mi było przenieść się w czasie do roku 1900, zamieszkać w Jeziorach - wielkopolskim dworze, słuchać zegara wygrywającego w szczególnych momentach Mazurek Dąbrowskiego, zasiadać wraz z mieszkańcami do posiłków, kłopotać się problemami życia codziennego i z zapartym tchem uczestniczyć w poszukiwaniu sprawcy zbrodni.
Katarzyna Kwiatkowska stworzyła barwną i nietuzinkową galerię postaci, splotła ze sobą ich losy i tak je zagmatwała, że nie sposób oderwać się od lektury. Tajemnica goni tajemnicę, napięcie rośnie, bohaterowie co rusz nas zaskakują a ich poczynania sprawiają, że to co początkowo zdawało się oczywiste staje pod znakiem zapytania.
„Zbrodnia w szkarłacie” to nie tylko kryminał ale też świetna powieść historyczna, szpiegowska i przygodowa, z pasjonującym wątkiem miłosnym. To powieść o tym, że nawet gdy Polski nie było na mapach istniała w sercach Polaków. O patriotyzmie, tradycjach skrzętnie pielęgnowanych w polskich domach.  Do końca czytałam z wypiekami na twarzy. A gdy dotarłam do ostatniej strony było mi żal żegnać się z mieszkańcami Jezior i z dworem, w którym nieoczekiwanie dla samej siebie się zadomowiłam.

Tak było. Z nową powieścią jest podobnie. Otworzycie książkę i nie będziecie mogli odłożyć dopóki nie skończycie.

A teraz ostatnie już pytanie konkursowe: Jakiego psa powinien mieć Jan Morawski? Jaka rasa by do niego pasowała i dlaczego?

Cudownej niedzieli Wam życzę! A i jeszcze jedno, podoba Wam się nowa odsłona bloga?

7 komentarzy:

  1. Według mnie do Jana Morawskiego najlepiej pasowałby owczarek niemiecki - pies o szlachetnym wyglądzie, znakomicie nadający się do celów obronnych. Mówi się, że każde zwierzę w jakiś sposób (wyglądem lub charakterem) odzwierciedla swojego właściciela. Myślę, że taki pies znakomicie odzwierciedlałby Jana Morawskiego - jako człowieka i detektywa. A poza tym w razie potrzeby obroniłby go przed niebezpieczeństwami, jakie mogą czyhać na niego z racji wykonywanego zawodu.
    Dorota Pansewicz

    OdpowiedzUsuń
  2. Moim zdaniem do Jana Morawskiego pasuje pies rasy bokser. Dostojna rasa dla dostojnego mężczyzny.

    OdpowiedzUsuń
  3. No.Ale nie.może być inaczej BASSET HOUND = psi detektyw.
    Uparty,niezalezny,opieszały łagodny, z lekką nadwagą łakomcomczu h i przprsłodkiy tym słodki jak ulubione łakocie Jana.

    Szata podoba się i to jak...co zapisałam w poprzednim poście.
    P.S.
    Madziu. Piszesz tak o tych książkach,że nie sposób po nie nie sięgnąć. No powiem Ci, że jeszcze nie czytałam... ale mam taką ochotę, że na 100% jest na liście do przeczytania.
    Serdeczności zostawiam 😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak... z telefonu to i widzę, że jakieś zagadki literowe wyszły 😉

      Usuń
  4. Seter Angielski to pies dla pana Morawskiego

    OdpowiedzUsuń
  5. Z miła chęcią u boku (znaczy się... przy nodze) Jana Morawskiego bym zobaczyła psa rasy Rhodesian rigdeback. Popularnie zwanego afrykańskim psem na lwy. Nieco egzotyczne skojarzenie, ale bardzo trafne!

    Będzie wprost idealnie pasował do szczupłego i wysokiego Jana Morawskiego. Jest to pies z rasy gończych, ale na szczęście pozbawiony instynktu mordercy - pilnuje ofiar, aż przyjdzie myśliwy. Jest zwinny i aktywny, o harmonijnej sylwetce i wyważonych proporcjach.
    Na pewno dotrzyma kroku naszemu detektywowi!

    ps. oczaruje Was wyglądem - sprawdźcie sami, chociażby na popularnej wiki...
    https://pl.wikipedia.org/wiki/Rhodesian_ridgeback

    Pozdrawiam serdecznie,
    Ania C.

    OdpowiedzUsuń