Czy kiedykolwiek pisząc zastanawialiście się nad swoimi bohaterami? Myśleliście o tym, że właśnie w tym momencie gdy w waszej głowie powstaje jakaś historia stajecie się stwórcami? W waszych rękach leży los powstałej dopiero co osoby. Od was zależy czy zazna szczęścia czy nie, czy w jej życiu zdarzą się dobre rzeczy, czy będzie silna, czy słaba, czy będzie w stanie oprzeć się pokusom czy im ulegnie... Wszystko zależy od was od tego jakie klawisze na klawiaturze naciśniecie. A co by było gdyby nagle okazało się, że to wszystko co roi się w waszej głowie staje się rzeczywistością? Że bohaterowie nie żyją tylko na papierze i w waszej głowie, ale rzeczywiście chodzą po ulicach, rozstają się z partnerami, cierpią po czyjejś śmierci... Nawet nie wspominam o ostatecznej możliwości pozbawienia kogoś życia. Co byście wtedy zrobili? Ja na całe szczęście do tej pory jeszcze nikogo bezpośrednio nie uśmierciłam, ale jestem na dobrej drodze. A traf chciał, że dziś właśnie obejrzałam film, po którym zawsze czuję dyskomfort na myśl o tym, że mogę kogoś w książce pozbawić życia. Oczywiście wiem, że to irracjonalne, ale jednak nie mogę pozbyć się myśli: a jeżeli... Macie tak, albo zastanawialiście się kiedyś nad tym? Jak nie to obejrzyjcie film "Przypadek Harolda Cricka". Gwarantuje, że nawet jeżeli do tej pory nie myśleliście o tym o czym pisałam powyżej to po tym filmie się to zmieni:)
Harold Crick jest pracownikiem Urzędu Skarbowego wiodącym nudną egzystencję: codziennie wykonuje te same czynności, a samotne przerwy na kawę i lunch ma wyliczone co do sekundy. Pewnego dnia Harold słyszy w głowie kobiecy głos, który odtąd będzie komentował wszystkie jego myśli i czynności. W pierwszej chwili podejrzewa, że oszalał, wkrótce jednak ku swemu zaskoczeniu odkrywa, że... jest bohaterem powieści. Tajemniczy głos jak się okazuje należy do narratorki, która nie tyle opisuje wszystko, co mężczyzna robi, ale programuje jego dalsze losy. Crick postanawia odnaleźć autorkę i odmienić swoje życie, zwłaszcza kiedy orientuje się, że książka o nim ma być niebawem ukończona, a jej planowany finał daleki jest od happy endu...
brzmi bardzo ciekawie :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładny film, może się skusisz:)
UsuńChętnie bym zobaczyła ten film! A co do tych rozważań o własnych mozliwosciach jako wszechwładnego stwórcy, to zmagam się ztym od jakiegos czasu i dziwnie mi z tym, że jestem kimś w rodzaju boga, ktory daje i odbiera a moim bohaterowie, jak bezbronne kukiełki w moich rękach.Niepokojące to uczucie. A w ogóle to za bardzo przywiązuję sie do własnych bohaterów i cięzko przez to skończyc to, co sie zaczęło...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!:-)
Prawda, że jak się nad tym zastanowić to jakoś tak dziwnie się robi. Człowiek z miejsca zaczyna czuć ogromną odpowiedzialność:) Co do przywiązania do bohaterów... Zawsze można stworzyć sagę i się z nimi nie rozstawać:)
UsuńSerdeczności!
Widziałam ten film już jakiś czas temu, świetny:) Ale powiem Ci, że jak zobaczyłam tytuł posta, to się trochę przeraziłam:)
OdpowiedzUsuńTytuł wyszedł mi przewrotny:) Potem dopiero pomyślałam, że można go odebrać na różne sposoby:)
Usuńmnie również dziwnie się zrobiło gdy przeczytalam tytuł posta.
OdpowiedzUsuńNigdy nie pisałam więc dalece jestem od kierowania bohaterami:)
jednak mysle, że moim ludzikom zaaranżowalabym fajne życie oczywiście niekoniecznie idealne jednak bez śmierci:)
Agnieszka pomyśl, że ktoś napisał historie, poznajemy się na blogu a nie możemy spotkać... Więc poszukajmy tego kto pisze tą powieść, żebyśmy się spotkały...
UsuńTak tytuł brzmi złowrogo:) Aga Twoi bohaterowie mieliby cudnie z tobą:) A ja własnie po raz pierwszy chyba kogoś uśmiercę i dziwnie mi z tym...
UsuńDziewczynki może ja wam strzelę takie opowiadanie, które zakończy się spotkaniem, co?:)
Oglądałam. Sympatyczne spojrzenia na tę kwestię. Nie znam tego uczucia, bo nie napisałam jeszcze nic, co nie było by oparte na moim życiu. Ciągle mam w planach...
OdpowiedzUsuń:)
To wszystko przed Tobą:) Ale po tym jak przeglądam Twojego bloga chętnie przeczytałabym coś Twojego autorstwa:) Będę czekać cierpliwie:)
UsuńNo film zapowiada się ciekawie. Ja również talentu literackiego nie posiadam, więc żadnego bohatera nie stworze. Ale myśli jakie Cię ogarniają są faktycznie zastanawiające...;-)
OdpowiedzUsuńOby tylko osoby piszące nie miały takich myśli cały czas, bo pewnie wiele wątków i wiele postaci by nie powstało;-)
Film Basieńko jest chyba dostępny online. Ja jednak głupio się czuję gdy skazuje moich bohaterów na ciężkie próby:) Jak będziesz mogła obejrzeć "Przypadek" to zerknij. Wtedy już w pełni zrozumiesz o co mi chodzi:)
Usuń