wtorek, 5 listopada 2013

Z Tyśkowego punktu widzenia

Mój syn w weekend oglądał sfabularyzowaną bajkę o Jasiu i Małgosi. Reszta rodziny zerkała zajmując się przy okazji innymi zajęciami (znaczy każdy czytał swoją książkę:)). W pewnym momencie nadszedł moment bez którego żadna bajka o rodzeństwie nie może się obyć czyli wyprowadzenie bezbronnych dzieci do lasu. Tysiek oglądał z wielkim przejęciem pomieszanym z niedowierzaniem.
- Mamo a dlaczego Jaś rzuca chleb na ziemię? - zapytał w końcu.
- Żeby zaznaczyć drogę - wyjaśniłam.
- Głupie - ocenił zachowanie chłopca Tysiek. W duchu się z nim zgadzałam, ale mimo wszystko usiłowałam tłumaczyć Jasia.
- Wiesz, no może sposób nie najlepszy, ale jednak coś tam robił żeby móc wrócić do domu - powiedziałam.
- Mamo, ale oni są biedni i głodni, tak? -zapytało moje dziecko.
- No tak - zgodziłam się ostrożnie, bo z doświadczenia wiem, że takie proste pytania są zazwyczaj podchwytliwe.
- I on zamiast zjeść ten chleb go wyrzuca???
Cóż logika mojego syna była bezwzględna. O tym nie pomyślałam. Rozsądnie postanowiłam zmilczeć.
- Mamo ale ten tata kocha swoje dzieci. To dlaczego je zostawia w lesie??? Czy ty byś mnie zostawiła gdyby jakaś wredna baba ci kazała?
- Nigdy - oświadczyłam z całą mocą.
- Nigdy byś się nie ożeniła z macochą? - drążył Tysiek zaniepokojony.
- O akurat to ci mogę obiecać z czystym sumieniem - powiedziałam, bo co jak co, ale ożenek z macochą na pewno mi nie grozi.
Widać to uspokoiło moje dziecko, bo przez moment skupiło się na tragicznych losach rodzeństwa, które w końcu dobrnęło do chatki zbudowanej ze słodkości i spotkało wiedźmę, która nawiasem mówiąc była całkiem niezłą sztuką. Nie dziwi nic, że Jasiowi na jej widok zaświeciły się oczy. I nie dziwi, że na pytanie:
"No to co? Noc w zimnym lesie czy ciepłej chatce?" niewiele myśląc decyduje się na drugi wariant. I tutaj Tysiek znów postanowił zrobić badania na własnej rodzinie. Tym razem skupił się na ojcu. Słusznie zresztą, bo jak już wspomniałam z wiedźmy była całkiem niezła lala i pytanie jakie zadał bardziej nadawało się dla faceta.
- No tato, a ty co byś wybrał? Noc w ciemnym zimnym lesie, czy ciepłą chatkę? Ja tam wolałbym ciemny las - zawyrokował.
- Synu bo ty młody jeszcze jesteś - mruknął mój mąż, który widać też docenił walory wiedźmy - Ale z drugiej strony posiadając wiedzę z literatury to też wolałbym las - dodał nie wiem czemu zerkając na mnie.
No i tak obejrzeliśmy bajkę do końca, słuchając co chwila wyrzekań i gróźb Tyśka. Wyrzekań na głupotę Jasia i jego siostry, gróźb pod adresem wiedźmy, bo Tysiek należy raczej do tych walecznych i on by tej wiedźmie pokazał, że ho, ho. Mieczem by jej pokazał, a jak nie to kijem, a w ogóle to Jaś nie powinien być bratem Małgosi, bo brat musi bronić siostry, a nie patrzeć jak ją męczą. I tak dalej i tak dalej. W końcu bajka się skończyła dość nietypowo zresztą, bo okazało się, że wiedźma miała dobrą siostrę, z którą zszedł się wyrodny ojciec, a gdy zła zginęła to czar z chatki i okolicy został zdjęty i drzewa, gałęzie i inne elementy przyrody zamieniły się w mnóstwo dzieci. Niestety nikt nie wyjaśnił co się z nimi stanie i mój syn zawyrokował, że ani chybi będą się biedne błąkać po lesie aż umrą z głodu. Dla mnie też było to nieco dziwne. Nie mówiąc już o postępowaniu wiedźmy. Na cholerę bowiem zamieniała te dzieci w pnie i drzewa skoro ewidentnie lubiła je zjadać? Tutaj robi wszystko żeby wypasiony Jasio nadawał się na posiłek, a tu rezygnuje z wyżerki na rzecz zalesienia terenu? No ale mniejsza z tym. Suma summarum Tysiek obejrzał bajkę i natychmiast udał się do swojego pokoju skąd przytargał kilka grubych książek i położył je tryumfalnie przed nami. Wszystkie były z bajkami.
- Synu a po co tu to przyniosłeś? - zainteresował się mój małżonek.
- Jak to po co? Sam mówiłeś, że gdybyś miał wiedzę z literatury to byś wiedział co powiedzieć. To będziemy czytać, tak na wszelki wypadek - dodał.
Cóż jak by to powiedzieć. Trochę racji miał. W sumie przezorny zawsze ubezpieczony, a nigdy nie wiadomo co się nam w życiu przytrafi i czy jakaś wiedźma nie będzie chciała nas zjeść albo zamienić w omszały pień. No to co moi drodzy, nie pozostaje nam nic tylko zabrać się za czytanie żeby nie mieć wątpliwości, co odpowiedzieć, gdy ktoś zada wam podchwytliwe pytanie. A właśnie, a wy co byście wybrali? Noc w ciemnym zimnym lesie, czy ciepłą chatkę?:)    

18 komentarzy:

  1. Podoba mi się jego logika ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja bym pewnie skusiła się na ciepłą chatkę. ;) :)
    Ale synek bardzo logicznie myśli, tylko pogratulować rodzicom. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno nie Aniu, bo przecież posiadałabyś wiedzę zaczerpniętą u źródeł:)

      Usuń
  3. Jestem wierną fanką Tyśka. To niezwykłe dziecko i z pewnością niezłe wyzwanie wychowawcze:) Pozdrawiam dzielnych rodziców. A wiedza czerpana z literatury i mnie pozwoliła wiele razy słusznie wybrać ciemny las zamiast ciepłej chatki. Watro czytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tysiek nieraz doprowadza nas do czarnej rozpaczy:) A wieczorami leżąc już w łóżku nadal słyszę: a czemu, a dlaczego a ja bym...:) Ale w sumie nie zamieniłabym tego na nic innego za nic na świecie:) Masz rację Krysiu czytanie to dobra rzecz:)

      Usuń
  4. Twój syn ma wyjątkowo mądre przemyślenia. Podziwiam i współczuję trudów wymyślania dobrych odpowiedzi na te pytania. Swoją drogą ja też nie pomyślałam, że oni biedni i głodni, a chleb wyrzucają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magda, bo jak nie pomyślisz albo masz jakieś wątpliwości to wal do Tyśka jak w dym:) On Cię wyręczy i jeszcze dodatkowo wpadnie na milion pobocznych pomysłów.
      Serdeczności przesyłam i lecę czytać u Ciebie o Toli:)

      Usuń
  5. Ochh jakże ja lubię czytać o toku rozumowania Twojego synka;) jest taki inteligentny,że normalnie aż mnie rozbraja hihih. Pisz częściej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aga postaram się:) O ile wcześniej nie padnę przytłoczona pytaniami na które trzeba jeszcze odpowiedzieć:)

      Usuń
  6. Zadziwiające jakie mały człowiek potrafi zadać pytanie, które mu się nasunie :) O tak, tak więc czytajmy, by wiedzieć co i jak :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam wrażenie, że Tymek jest specjalistą od zadziwiających pytań:) Ale pewnie to wrażenie każdego rodzica:) A z kwestią dotyczącą czytania zgadzam się całkowicie.

      Usuń
  7. Mądre pytania, mądre odpowiedzi. Ciekawość i pojmowanie świata przez zmysły dziecięce są tak bezcenne, że aż się wzdycha - pragnienie bycia dzieckiem i zadawać tylko takie pytania:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aga nie ma tak dobrze:) Teraz możemy wykazać się kreatywnością w wymyślaniu odpowiedzi. A jest nad czym myśleć. Szczególnie jak ma się w domu sześciolatka, który na drugie imię mógłby mieć: dlaczego, po co i jak:)

      Usuń
  8. Oj wymagające to wychowanie najmłodszego nie powiem, ale ile przy tym macie radości;-)
    I nam sprawiasz wielką radość dzieląc się tymi rozmowami z Tyśkiem, dołączam się do poprzedniczek jestem jego wielką fanką;-) I może za jego przykładem odświeżę sobie znajomość bajek;-)

    A co do wyboru to jak już poruszamy się w obszarze baśni i bajek wybieram noc w chacie w podświadomości licząc, że zjawi się książę na białym koniu by uratować mnie przed złymi skutkami tej nocy z wiedźmą;-)
    Swoją drogą jak dzieci zamieniała w drzewa, ciekawe co by robiła z dorosłymi;-)

    Porankiem środowym ślę ciepłe uściski i słodkiego buziaka dla Tyśka mojego ulubieńca;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basik ryzykantka z Ciebie:) Ale powinnaś zabłądzić do innej bajki. Czy ja wiem na przykład do Kopciuszka albo śpiącej królewny:) Z wiedźmą to ja bym raczej nie ryzykowała. Oczywiście powołując się na wiedzę z literatury:) Buziak dla Tyśka zostanie przekazany po powrocie adresata buziaków z przedszkola:)
      Serdeczności przesyłam nieustające.

      Usuń
  9. Madzia... musze przyznac, ze dawno sie tak milo nie usmiechalam podczas czytania o reakcjach na wersje wspolczesno- dawne bajek. Gratuluje syna... madry chlopak. A my, coz nasza wiedza o swiecie bajek musi ulec weryfikacji. serdecznosci

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co racja to racja. Bajki teraz wyglądają nieco inaczej, ba nie tylko wyglądają, ale dzieciaki zupełnie inaczej je odbierają. Szczerze mówiąc w życiu nie zastanawiałam się nad sensownością znaczenia drogi okruszkami. Znaczy pod względem biedy i głodu. Bo o wyjadających okruszki ptaszkach myślałam intensywnie:) A teraz proszę, analiza dokonana przez sześciolatka zadziwiła mnie niepomiernie:)
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń