niedziela, 3 sierpnia 2014

Zapraszam po raz kolejny do Malowniczego:)

Kolejne opowiadania przybyły a Malownicze dzięki temu zyskało piękną legendę:) Pani Doroto - dziękuję! Nie sądzicie, że legenda pasuje do miasteczka jak ulał?

Dorota Pansewicz

Legenda

Było to bardzo, bardzo dawno temu, niedługo po stworzeniu świata. Kiedy Bóg przez sześć dni stwarzał niebo, ziemię, gwiazdy, słońce, księżyc, rośliny, zwierzęta i człowieka, w siódmym dniu odpoczął. Jednak w kolejnych dniach wciąż zastanawiał się nad tym, jak jeszcze upiększyć swoje dzieło, co zrobić, by stworzony przez niego świat był jeszcze piękniejszy. Wreszcie przyszedł mu do głowy pewien pomysł.
Wezwał do siebie dwóch aniołów, a kiedy ci stawili się przed nim, powiedział:

- Weźcie ze skarbca niebieskiego tyle drogocennych kamieni, ile tylko zdołacie udźwignąć i porozrzucajcie je po całej ziemi.
Aniołowie tak też uczynili. Nabrali do worka kosztowności – złoto, srebro, rubiny, szmaragdy, szafiry, diamenty i inne kamienie - po czym unosząc się ponad ziemią, rozrzucali je w różnych miejscach świata. Tam, gdzie upadły, powstawały z Bożej woli różne cuda przyrody: źródełka, strumyki, wodospady, lasy, łąki, jaskinie, wąwozy, góry, pagórki, piękne kwiaty i inne rośliny.
Aniołowie już parokrotnie napełniali worek kosztownościami, cieszyli się bowiem tym, że przyczyniają się do upiększania ziemi, a i Bóg był zadowolony ze swojego dzieła.
Podczas jednej z takich wypraw zaszło coś niespodziewanego. Czy aniołowie nabrali do worka za dużo na raz drogich kamieni, czy już worek był przetarty, a może tak po prostu miało być? Trudno powiedzieć. W każdym razie gdy aniołowie wzlecieli nad ziemię, by porozrzucać w różnych miejscach świata kosztowności, worek nagle pękł, zaś cała jego zawartość rozsypała się w jednym miejscu.
Aniołowie zmartwili się bardzo, sądząc, że Bóg rozgniewa się z tego powodu. Skruszeni, czym prędzej udali się przed jego oblicze, pytając, czy mają wyzbierać kosztowności z tego miejsca, w którym się rozsypały.
Jednak Bóg uśmiechnął się dobrotliwie i rzekł:
- Jeżeli tak się stało, niech tak będzie. W takim razie to miejsce będzie szczególne, wyjątkowo piękne, najpiękniejsze na całej ziemi.
Rzeczywiście – tak właśnie się stało. Złoto, które upadło na to miejsce, spowodowało wypiętrzenie się gór, które później nazwano Sudetami. Dzięki szmaragdom okoliczne lasy i łąki nabrały przepięknego, zielonego koloru. Diamenty sprawiły, że woda w górskich strumykach miała krystalicznie czystą barwę. Szafiry zabarwiły niebo nad górami i dolinami na rzadko spotykany lazurowy kolor, zaś słońce, które pojawiało się na niebie, świecąc, rzucało wszędzie wokół złociste blaski – za sprawą topazów. Niektóre z drogocennych kamieni rozbiły się przy upadku na ziemię na maleńkie kawałeczki. Powstały z nich kolorowe kwiaty, które pokrywały barwnym kobiercem pobliskie łąki, zaś te najmniejsze drobinki, w postaci pyłu, uniosły się do góry, tworząc wielobarwną tęczę.
Wszędzie tam było tak pięknie, że widok ten wzbudził zachwyt nawet aniołów, będących przecież świadkami wielu innych wspaniałych dzieł Bożych. Jeden z nich, podziwiając całą okolicę, westchnął:
- Jakie to malownicze miejsce…
Bóg na to odrzekł:
- Tak jak powiedziałem, będzie to miejsce wyjątkowe. Za jakiś czas, za sprawą srebra, które tu w dużych ilościach upadło, powstanie tu osada, a później miasteczko, które będzie nosić właśnie taką nazwę: Malownicze. Ale będzie ono wyjątkowe nie tylko ze względu na piękne krajobrazy i widoki.
- Co jeszcze będzie w nim szczególnego? – zapytał drugi z aniołów.
- Ludzie, którzy zamieszkają w Malowniczem, będą szczęśliwi, gdyż dzięki rubinom, które licznie ozdobiły podczas upadku ten kawałek ziemi, w ich życiu nigdy nie braknie miłości.
- Ale czy wszyscy ludzie nie będą chcieli tu się osiedlić, skoro będzie to takie szczególne miejsce? – zapytał anioł.
- Nie – odpowiedział Bóg. – Po pierwsze przecież i w innych miejscach nie zabraknie dla nich szczęścia. A po drugie – nie każdy będzie mógł przybyć do Malowniczego. Trafią tu tylko te osoby, które będą umiały wsłuchać się w szept swojego serca i iść za jego głosem. To właśnie serce każe im odszukać Malownicze i serce podpowie im, gdzie je znaleźć.
Tak też się stało. Przez długie lata wielu ludzi trafiało do tego wyjątkowego miasteczka – Malowniczego. Wiele się tu wydarzyło, jednak zawsze wszystko kończyło się dobrze. Ci, których dopadły smutki i kłopoty, znajdywali tu ukojenie w gnębiących ich troskach. Ci, którzy pogubili się w życiu, odnajdywali tu samych siebie. Ci, którzy utracili sens życia, w miejscu tym nagle odzyskiwali wiarę w to, że życie jest piękne. Wszystkich, którzy tu przybyli, ogarniało bezmierne uczucie miłości do świata, do ludzi, do wszystkiego, co ich otacza. Wszyscy znajdywali tu swoje miejsce na ziemi.
Przynajmniej tak głosi legenda… A przecież w każdej legendzie jest jakieś ziarenko prawdy…


Małgorzata Bubula

Zagubiona miłość  

Pierwsze promienie słońca padły na twarz śpiącej jeszcze Julii. Dziewczyna lekko uchyliła ciężkie od snu powieki i widząc śpiącego przy niej Damiana wiedziała, że nie może dłużej czekać. Musi odejść - ta decyzja nurtowała ją od wielu tygodni, pierwszym impulsem, który wywołał te przemyślenia była zdrada Damiana, z jej najlepszą przyjaciółką Łucją. Jednak po wielu nieprzespanych nocach i wylanych łzach dziewczyna uświadomiła sobie, że nie potrafi żyć bez tego dupka, dupka, który był całym jej życiem, z którym spędziła najpiękniejszych 5 lat w swoim 23-letnim życiu.

***

 Damian kochał Julię bez pamięci, zakochał się w niej w liceum i od tamtej pory nie dawał za wygraną i na każdym kroku walczył o względu dziewczyny, gdy ta wreszcie zwróciła na niego uwagę, był pełen szczęścia i na każdym kroku udowadniał jej jak bardzo mu zależy.
 Wszystko zmieniło się na początku 2014 roku, kiedy nadchodziła piąta rocznica ich szczęśliwego związku. Chłopak pragnąc zrobić niespodziankę ukochanej, udał się do mieszkania Łucji - jej przyjaciółki, by poprosić o radę i ewentualną pomoc i... "tak jakoś wyszło, że wylądowali w łóżku". Julka dowiedziała się o wszystkim miesiąc później, kiedy na jednej z imprez pijana Łucja dobierała się do Damiana.
- O co ci chodzi? - Zapytała Łucja widząc, że chłopak nie reaguje na jej względy. - Miesiąc temu podobały ci się moje pieszczoty.
- Co? Co ty właśnie powiedziałaś?! - Julka osłupiała patrzyła to na Damiana, to na Łucję, z niedowierzaniem czekała na wyjaśnienia.
- Bo widzisz kochana, twój chłoptaś wpakował mi się do łóżka, jeśli cię to interesuje. - Łucja pod wpływem alkoholu mówiła pewna siebie o wydarzeniach z tamtego dnia. - Przyszedł do mnie po poradę w sprawie prezentu dla ciebie i tak od słowa do słowa wylądowaliśmy w łóżku. - Dziewczyna zaśmiała się w twarz przyjaciółce. Nie okazała ani krzty skruchy, a widząc przerażenie w oczach Julii, zmierzyła ją od stóp do głów okazując swoją wyższość.
 Julia skierowała się w stronę Damiana, który milcząc przyglądał się badawczo swojej dziewczynie, ta podeszła do niego pełna niedowierzania i ostatkiem sił uderzyła go w twarz, wybiegła z klubu. Następnego dnia nie pamiętała jak wróciła do domu, w nocy całe życie nagle jej się zawaliło. Nadal nie wierząc co się stało skierowała się do łazienki i mimo zimnej wody, tkwiła pod prysznicem przeszło pół godziny, chciała zmyć z siebie wspomnienia i miłość do ukochanego, który okazał się być skończonym dupkiem.
 Dziewczyna odcięła się od przyjaciół i chłopaka, nie odbierała telefonu, nie odpisywała na wiadomości, zamknęła się w swoich czterech ścianach i cierpiała w samotności - w ciągu jednej nocy straciła najlepszą przyjaciółkę i chłopaka, z którym pragnęła ułożyć sobie życie. Po tygodniu do jej drzwi zapukał Damian, pełen skruchy, z bukietem kwiatów błagał Julię o przebaczenie, ta w pierwszej chwili zatrzasnęła za nim drzwi, w następnej otworzyła je ponownie, by ze łzami w oczach usłyszeć jego tłumaczenia.
- Poszedłem do niej z prośbą o pomoc, wcześniej zapowiedziałem swoją wizytę. - Zaczął chłopak.
- Szybko zapomniałeś po co tam przyszedłeś. - Parsknęła, siląc się na opanowanie.
- To nie tak jak myślisz... - Odparł z rezygnacją. - Zaczęliśmy rozmawiać jak zawsze, w pewnej chwili ona przyznała się, że zerwała z Krzyśkiem, że straciła do niego zaufanie czy coś takiego, ja ją po prostu przytuliłem, a resztę już znasz... - Nie potrafił się wytłumaczyć.
- Czego teraz ode mnie oczekujesz?
- Wiem, że nie będziesz potrafiła mi wybaczyć, ale gdybym tylko...
- Nie cofniesz czasu. - Wpadła mu w słowo. - To że żałujesz nie zmienia faktu, że to zrobiłeś, nie zapominaj o tym! - Siląc się na opanowanie emocji, zacisnęła dłonie w pięści, wpatrując się w bielejące knykcie.
- Wiem że nie cofnę czasu. Wszystko spieprzyłem i zdaję sobie sprawę z tego jak bardzo cię skrzywdziłem. Mimo to nie przestałem cię kochać, nigdy nie będę w stanie odpokutować swoich win, ale tak bardzo za tobą tęsknię... - W jego oczach błyszczały łzy, a Julia nie mogąc powstrzymać swoich, padła Damianowi w objęcia głośno szlochając.
- Nigdy nie przestałam cię kochać, tak bardzo mnie zraniłeś ale mimo to nie wyobrażam sobie bez ciebie życia. - Miała mieszane uczucia, nie wiedziała jak to będzie na nowo odnaleźć się w tym związku ale miała świadomość tego, że nie potrafi bez niego żyć. Kochała go tak bardzo, jak nienawidziła, za to co zrobił.
 Po miesiącu ponownie ze sobą zamieszkali, ale bardzo się od siebie oddalili. Nadal kładli się wspólnie do łóżka, jedli wspólne posiłki, rozmawiali i oglądali telewizję, ale wszystko się zmieniło. Zmieniła się miłość, która ich łączyła, Julia na każdym kroku była czujna, nie potrafiła już bezgranicznie ufać Damianowi. Całymi dniami szukała rozwiązania tego problemu, a na myśl przychodziło jej tylko jedno - musi odejść, poukładać sobie życie w samotności. Chciała porozmawiać o tym z Damianem, ale do końca nie zdobyła się na odwagę.

***

 Poprzedniego wieczora Julia spakowała swoje rzeczy, a torbę schowała do szafy, by nie budzić niczyich podejrzeń, patrząc na śpiącego obok niej chłopaka czuła się dziwnie obco i wiedziała, że decyzja którą właśnie realizuje jest słuszna. Wstała z łóżka i na palcach udała się do szafy, wyjęła torbę, ubrała się w pośpiechu i wyszła, zostawiając na poduszce karteczkę z krótkim "Odchodzę". Przed blokiem czekała na nią taksówka, którą wróciła do swojego mieszkania, a stamtąd nie zastanawiając się długo wyruszyła w podróż w góry, do miejscowości Malownicze, gdzie czekała na nią przyjaciółka Joasia.
 Siedząc w jednym z przedziałów pociągu, poczuła długo oczekiwaną ulgę. Wyjeżdżała na wakacje, po których wszystko w jej życiu miało się zmienić.
 Dotarła na miejsce tuż przed zachodem słońca, a Joasia czekała na nią z bukiecikiem pięknie pachnących stokrotek. Mimo wcześniejszych wątpliwości, uśmiechnęła się do przyjaciółki i pobiegła, by przytulić Asię i poczuć się bezpiecznie w tym niewielkim miasteczku.
- Nareszcie jesteś, czekam na ciebie od godziny. - Dziewczyny uśmiechnęły się do siebie i podeszły do samochodu.
- Kiedy byłam tu ostatnim razem, nie było tak pięknie. - Zdumiała się Julia.
- Z wiekiem zauważamy, to czego wcześniej nie dostrzegliśmy. - Powiedziała Joasia obserwując zdziwienie na twarzy przyjaciółki.
 Dziewczyny w drodze wspominały minione lata, ich wspólne wycieczki, spacery, aż w końcu nadszedł czas na zwierzenia. Julia siląc się na opanowanie, wyjaśniła Asi wydarzenia minionych miesięcy. Po policzku spłynęła jedna zabłąkana łza, którą dziewczyna natychmiast starła. Przyjechała w góry, by zapomnieć, nie po to by rozpamiętywać to co było. Spojrzała na krajobraz uciekający za szybą samochodu i rozpromieniła się.
 Po kwadransie dojechały na miejsce, poszły do mieszkania Joasi, które mieściło się w starej, przedwojennej kamiennicy, która swoim wiekiem dodawała uroku temu miejscu. Asia zaproponowała, by napiły się wspólnie kawy, jednak Julia zaplanowała ten wieczór w inny sposób - marzyła, by wybrać się na spacer  z przyjaciółką, odetchnąć górskim powietrzem i obejrzeć zachód słońca, tak piękny na tle górskiego krajobrazu.
- Przejdę się na ten pagórek przy lesie. - Poinformowała przyjaciółkę Julia.
- Tak myślałam, że się tam wybierzesz. - Odparła Asia z uśmiechem od ucha do ucha.
- Jak ty mnie dobrze znasz. - Puściła oko do dziewczyny i zniknęła za drzwiami pokoju by przebrać się i wyruszyć w drogę.  - Wrócę za godzinę, nie musisz się o mnie martwić, jeszcze nie zapomniałam gdzie mieszkasz. - Dodała wychodząc z mieszkania.
 Było późne popołudnie, Julia stała chwilę przed kamienicą, wpatrując się w starannie wypielęgnowane róże przed budynkiem. - Ktoś musi wkładać w tę pracę całe życie. - Pomyślała z uznaniem. Udała się na niewielki pagórek, oddalony o zaledwie pół kilometra od mieszkania Joanny i przysiadła na złamanym pniu drzewa, na skraju lasu.  Słońce chyliło się ku zachodowi, delikatne promienie muskały jej skórę, dając przyjemne ciepło. Julia zamknęła oczy i rozkoszowała się bogactwem natury. W uszach szumiał niewielki potoczek, biegnący tuż pod jej stopami. Dziewczyna poczuła ogromną tęsknotę, za tym co zostawiła, mając jednocześnie świadomość, że to było jedyne wyjście, by móc wyrwać się z ciągle dopadających ją nieprzyjemnych myśli. Nie żałowała swojej decyzji, żałowała decyzji Damiana, tego że ją zdradził. Straciła również najlepszą przyjaciółkę i to wszystko w jeden wieczór. Na wspomnienie tych chwil, poczuła gęsią skórkę. Za wszelką cenę walczyła z emocjami, nie chciała wracać do Joasi cała zapłakana. Szybko otworzyła oczy i opanowała mieszane uczucia w jej głowie. Wiedziała, że robi słusznie i tego musi się trzymać! Z takim postanowieniem ruszyła ku ścieżce prowadzącej do kamienicy otoczonej różami. Już z daleka ich woń uderzała w nozdrza dziewczyny. Julia chłonąc zapachy i przyglądając się otaczającemu ją krajobrazowi stwierdziła, że nie ma bardziej urokliwego miejsca na Ziemi, w którym mogłaby spędzić te trudne dla niej chwile.
 Tuż przed klatką schodową natknęła się na sąsiada Joasi. Szczupły, wysoki mężczyzna, miał około 27 lat - co wywnioskowała po młodzieżowym stylu i delikatnych dołeczkach w policzkach, które zdecydowanie dodawały mu uroku. Ich spojrzenia na moment się spotkały, po czym Julka nieśmiało spuściła wzrok i spiekła raka, czuła się nieswojo widząc tak przystojnego chłopaka.
- Witam, czyżby nowa sąsiadka? - Zapytał z uśmiechem, a dołeczki w policzkach jeszcze bardziej się pogłębiły, Julia widząc to siliła się by wydusić choć słowo, co przyszło jej z ogromnym trudem.
- Tylko tymczasowo, przyjechałam na wakacje do przyjaciółki Joasi. - Wyjaśniła, ciągle unikając jego wzroku.
- Ooo! Jesteś przyjaciółką Aśki? - Dziewczyna przytaknęła. - Jestem Filip, mieszkam naprzeciwko, przed chwilą z nią rozmawiałem, ponoć mam się tobą zająć tej nocy. - Chłopak puścił oko do Julki, co wywołało u niej kolejną falę gorąca.
- Jak to zająć? O co chodzi? - Zapytała po chwili, nic nie rozumiejąc.
- Jakaś randka czy coś w tym stylu. - Dziewczyna popatrzyła na niego zdumiona. - To znaczy ona się z kimś umówiła, to jakaś nagła sprawa, nie chciała cię zostawić samej, poza tym przedstawiła mi cię jako bardzo interesującą dziewczynę, no i chyba miała rację. - Z ust chłopaka nie schodził ten czarujący uśmiech, którym z pewnością niejedną dziewczynę uwiódł.
- Dziękuję ale potrafię się sobą zająć, Asia za bardzo się o mnie martwi, a ja nie jestem już małą dziewczynką. - Powiedziała siląc się, by spojrzeć na Filipa.
- Nie wątpię w to, że potrafisz, ale niestety już jej to obiecałem, nie mogę się wycofać, więc czy chcesz, czy nie musisz mnie znosić tej nocy. - Jego uśmiech był jeszcze większy a wzrok ukazywał, że wygrał tę nierówną walkę na słowa. - Tak poza tym to może mi się przedstawisz? Ja już to zrobiłem. - Przypomniał.
- Aaa tak, mam na imię Julka. I naprawdę dam sobie radę sama, nie musisz poświęcać swojego czasu na niańczenie mnie. - Powiedziała już nieco pewniej.
- Bez gadania, to już postanowione i musisz znosić moje towarzystwo. - Powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu.
 Po tych słowach pożegnał się z nową sąsiadką i wyszedł, zapominając po co właściwie wychodzi. Udał się do pobliskiego sklepu i kupił kilka drobiazgów na noc, by nie uśpić jej przy oglądaniu filmów. Doszedł do wniosku, że wino będzie idealne do nawiązania nowej znajomości. A co jeśli ona nie lubi wina? - Przemknęło mu przez myśl. Szybko otrząsnął się z letargu i dokończył zakupy starając się nie myśleć o Julii.

***

 Joasia rzeczywiście była umówiona, nie zdążyła się nawet wytłumaczyć, bo pod kamienicą słychać było trąbienie samochodu.
- Ale burak z niego... - Odparła uśmiechnięta i speszona jednocześnie. Ucałowała Julię w policzek i wybiegła, by niecierpliwy Kamil nie zbudził wszystkich sąsiadów.
 Julia została sama, wiedziała, że nie na długo. Jej gość właściwie nie zapowiedział o której ma zamiar ją niańczyć, jednak wiedziała, że musi się jakoś przygotować. Pobiegła do pokoju, w którym zostawiła wszystkie swoje rzeczy i znalazła swoją ulubioną zwiewną sukienkę sięgającą kolan - uznała, że to będzie najbardziej pasujący strój na tak niespodziewaną okazję. Szybko zrobiła makijaż i już była gotowa na przyjęcie gościa, w tym też momencie ktoś zapukał do drzwi - nienagannie wyglądający Filip olśniewał swoją urodą, przy tym potrafił bezbłędnie oczarować kobietę.
- Cześć, nie widzieliśmy się pół godziny, a zmieniłaś się nie do poznania. - Stwierdził ze szczerym zdumieniem.
- Nie gadaj głupot, wchodź do środka. - Z każdą minutą Julce coraz swobodniej przychodziła rozmowa z tym przystojnym facetem. Poczuła się pewniejsza widząc jego błysk w oczach.
- Mam kilka filmów, jakiś prowiant i winko. - Szelmowski uśmieszek wypłynął na jego twarzy, ale zaraz się opanował i zabrał do włączania DVD.
- Wybierz coś, byle nie żaden wyciskacz łez, tego mam po dziurki w nosie. - Swoim wyznaniem wzbudziła zainteresowanie u Filipa, ale postanowił nie wnikać w szczegóły, by nie popsuć jej humoru.
 Oglądali wspólnie film, choć żadne z nich nie skupiało się na tym co wyświetla ekran, pochłonęła ich rozmowa, aż wyczerpani zasnęli na kanapie zapominając o tym, że właściwie się nie znają. Drzemka nie trwała długo, przed północą do domu wróciła Asia i mimo usilnych starań, nie udało jej się przejść bezszelestnie obok śpiących gości.
- Kopciuszek wrócił na czas do domu. - Wystraszył ją Filip.
- Cześć Asiu, my to chyba sobie musimy porozmawiać. - Powiedziała, starając się brzmieć groźnie Julia.
- No hej, wybaczcie że was obudziłam, porozmawiamy jutro, ja chyba jestem trochę pijana. - Parsknęła śmiechem i zniknęła w swoim pokoju.
 Swoim zachowaniem wywołała uśmiechy na twarzach dwójki przyjaciół.
- Już jestem bezpieczna, dziękuję za opiekę. - Powiedziała Julka i od razu pożałowała swoich słów.
- Nie potrzebujesz opieki, silna dziewczyna z ciebie, ja tylko chciałem dotrzymać ci towarzystwa. - Odparł nieco zmieszany.
- Tak wiem, o to mi właśnie chodziło, dlatego jeszcze raz dziękuję. - Odprowadziła swojego gościa do drzwi, a on delikatnie nachylił sie ku niej i złożył na jej policzku czuły pocałunek, który wywołał zawroty głowy w tej nieśmiałej dziewczynie.
- Do zobaczenia jutro, jeśli się zgodzisz to chciałbym cię zabrać w takie jedno miejsce, niedaleko stąd. - Mówił zachęcająco.
- Bardzo chętnie, powiedz tylko o której, a będę gotowa. - Pożegnali się, zadowoleni, że już za kilka godzin zobaczą się ponownie.

***

O godzinie 15 Filip zapukał do drzwi mieszkania Joasi, Julia właśnie wychodziła z pokoju i przywitała swojego gościa szczerym uśmiechem. Bardzo lubiła Filipa i wzbudzał jej zaufanie, mimo że nie znali się zbyt długo.
- Gotowa? - Zapytał rozpromieniony.
- Chyba tak, wezmę tylko torebkę i idziemy. - Przed wyjściem ucałowała Joasię, a ta spojrzała na nią wzrokiem mówiącym "powodzenia".
 Gdy zamknęły się za nimi drzwi, chłopak nachylił się ku Juli i skradł całusa w policzek, co znów ją zaskoczyło, ale pozytywnie. Następnie Filip puścił przodem nową znajomą i otworzył jej drzwi. Pogoda dopisała, z czego najbardziej cieszył się chłopak, zaplanował dla nich piknik w miejscu najbardziej malowniczym w całym miasteczku Malownicze.
- Jesteśmy na miejscu. - Powiedział z dumą. Nie zauważył jednak na jej twarzy zaskoczenia, a raczej rozbawienie. - Nie podoba ci się? - Pytał zdołowany.
- Nie, tu jest bardzo pięknie, ale ja tu już byłam, nie raz. To moje ulubione miejsce. Za każdym razem kiedy to jestem to wychodzę na ten pagórek. - Mówiła wspominając wczorajszy zachód słońca.
- Myślałem, że cię zaskoczę, a tu się okazuje że jednak nie. - Powiedział nieco zbity z tropu.
- Zaskoczyłeś mnie, nie spodziewałam się, że komuś jeszcze podoba się to miejsce. - Mówiła patrząc mu w oczy. Uśmiechnęli się do siebie.
 Wspólnymi siłami rozłożyli koc i rozkoszowali się przyjemnymi promieniami słońca okalającymi ich ciała. Leżeli obok siebie i rozmawiali o wszystkim. Oboje ufali sobie i wiedzieli, że mogą powiedzieć sobie o wszystkim, mimo że znali się tak krótko. Filip stracił swoją miłość w wypadku samochodowym, co bardzo zabolało Julię, nie mogła zrozumieć jak ktoś tak pozytywny, zawsze uśmiechnięty mógł przeżyć takie cierpienie. Opowiedziała mu o Damianie, a on wysłuchał jej zwierzeń ze szczerym zainteresowaniem. Mijały godziny a oni ani na chwile nie poczuli się niezręcznie w swoim towarzystwie. Słońce chyliło się ku zachodowi, usiedli na skraju koca i rozkoszowali się pięknem, jakie ich otaczało. Powoli niknące słońce za horyzontem było najpiękniejszym widokiem na Ziemi. Kolory jakie przybrało niebo wywoływało zachwyt i odbierało mowę. Nie można słowami opisać tak malowniczych barw.
 Nadszedł czas, by wracać do domu, powoli spakowali swoje rzeczy i spojrzeli na siebie zadowoleni z tak cudownie spędzonego czasu.

***

        Widywali się codziennie, a ich znajomość coraz bardziej się pogłębiała. Żadne z nich nie miało odwagi przyznać się do uczucia jakie w nich kiełkowało. Po miesiącu, oglądając film Filip odważył się, by przytulić dziewczynę.Ten jeden czuły gest sprawił, że ta dwójka była już pewna swoich uczuć. Julia wtulona w silne ramiona mężczyzny marzyła, by już zawsze było tak pięknie. Oboje czuli pełnię szczęścia i nie dopuszczali do siebie myśli, by żyć bez siebie.
         Miłość od pierwszego wejrzenia istnieje, lecz nie każdy ma to szczęście, by spotkać ją na swojej drodze, a gdy już spotka, nie potrafi bez niej żyć...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz