W świątecznym zakątku jak na takowy zakątek przystało święta panoszą się już na całego. Opowiadań przyszło sporo i cały czas mam nadzieję, że jeszcze jakieś dołączą. Ale poza opowieściami, w komentarzach ostatnio dyskusja zeszła na tematy potraw wigilijnych i Asymaka poprosiła mnie o przepis na zupę rybną, która u mnie na wigilijnym stole gości już kilka lat. Zupa pojawiła się niespodziewanie, zresztą potraktowana przeze mnie z ogromną dozą nieufności. Do tamtego momentu trwałam w przekonaniu, że zupy rybnej nie lubię i jeść takowej nie będę za żadne skarby świata. Jednak na tamtej Wigilii spodziewałam się gościć przy swoim stole wielkich amatorów tego dania więc sami rozumiecie... Czego nie robi się dla gości. A raczej w tym wypadku co dla gości się robi:) Przepis znalazłam w małej niepozornej książeczce dodawanej do jakiejś gazety. Nie pamiętam już jakiej. Zaciekawił mnie, bo trochę różnił się od innych przepisów, a ja już jestem taki typ co to lubi wypróbowywać nowinki. I tak po raz pierwszy ugotowałam zupę rybną, w której rozkochała się cała moja rodzina, ze mną włącznie. To nauczyło mnie nie zarzekać się, że absolutnie nigdy czegoś tam nie polubię. Ba wręcz teraz twierdzę, że zapewne jestem w stanie polubić wszystko, byleby było odpowiednio zrobione. Jeżeli chcecie żeby wasz facet spędził z wami czas w kuchni podczas przygotowań wigilijnych sugeruję przygotować tę zupę wcześniej i podsunąć ukradkiem ukochanemu:) Gwarantuję, że z własnej woli nie opuści kuchni tylko podejrzanie będzie kręcił się cały czas wokół garnka. Przynajmniej na mojego męża tak działa owe rybne cudo:) A oto przepis podstawowy (ja wprowadziłam do niego zmiany, ale to zaznaczę na końcu)
60 dag ziemniaków
2 średnie pory
8 szklanek bulionu warzywnego
szklanka mleka
1/2 szklanki śmietany kremówki
filet z dorsza (20 dag)
10 dag plastrów wędzonego łososia
2 łyżki masła
gałka muszkatołowa
koperek
sól, pieprz
Ziemniaki obrać, opłukać, pokroić w małą kostkę. Pory oczyścić, odciąć zieloną części, a białe przekroić wzdłuż i pokroić w krążki. Łososia pokroić na paski. Pory zeszklić na rozgrzanym maśle. Dodać ziemniaki, podsmażyć. Wlać gorący bulion i gotować 20, 30 minut. 10 minut przed końcem gotowania dodać dorsza. Wlać mleko, przyprawić gałką, solą i pieprzem. Zupę zmiksować na krem. Podawać gorącą z kleksem śmietany , paseczkami łososia i piórkami koperku.
To oficjalna wersja przepisu. Ja gotuję trochę inaczej, moim zdaniem zupa jest smaczniejsza, ale ponoć o smakach i gustach się nie dyskutuje więc wybór należy do was:) Oto co ja robię:
Przede wszystkim zwiększam ilość składników, tylko pora podsmażam, ziemniaki z miejsca lądują w garze z rosołem, łososia nie kupuję w plastrach tylko sałatkowego i wrzucam pod koniec gotowania do zupy i daję mu się chwile pogotować, zupy nie miksuję tylko podaję taką ze wszystkim pływającym, no i doprawiam ją dodatkowo sokiem z cytryny. Śmietanę jak mam to daję, jak nie to nie, zupie to nie szkodzi i tak jest pyszna:) Polecam serdecznie i zachęcam do własnych rybno - kulinarnych eksperymentów. I niczym Julia Child kończę życzeniami: Bon appetit!
A tak nawiasem mówiąc naszła mnie właśnie ochota na zrobienie zakładki z przepisami świątecznymi. Zapraszam do dodawania w niej swoich przepisów na dania świąteczne i wigilijne. Może uda nam się wspólnie stworzyć nasze blogowe wigilijne menu? Zakładkę zaraz dodam:)
Właśnie ostatnio zachodziłam w głowę gdzie znaleźć w miarę zrozumiały przepis na zupę rybną ponieważ jeszcze nigdy takowej nie jadłam a z chęcią bym spróbowała. W dodatku słyszałam,że bardzo trudno ugotować i takie tam, na pewno skorzystam z przepisu!:)
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo:) Za moment podam jeszcze przepis na śledzie w curry:) Pyszne!
Usuń... że się tak wtrącę, o tego śledzia żółtego też chciałam zapytać, tylko nie miałam już śmiałości...
UsuńI dobrze, że nie miksujesz, bo jak przeczytałam: zmiksować, to aż westchnęłam, że ktoś tak zbanalnił przepis. A ziemniaczki jednak radzę Ci przesmażyć i to tak solidnie, a potem gotować, nadaje to każdej zupie wyjątkowego smaku. Moim zdaniem oczywiście:) Zupkę spróbuję, bo wygląda zachęcająco:)
OdpowiedzUsuńW takim razie następnym razem przesmażę. Jak wypróbujesz daj znak sygnał czy smakowała.
UsuńPozdrawiam:)
A ja nie lubię zup rybnych. Ale podobno tylko krowa nie zmienia zdania, a smak zmienia się z wiekiem, to może jeszcze kiedyś zasmakuję:)
OdpowiedzUsuńJa też tak twierdziłam:) Ale ta zupa to rybna poezja!
UsuńPozdrawiam Magdo K, podpisano Magda K:)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSpróbuję!!Na moim stole grzybowa z łazankami króluje.Trzeba w tym roku spróbować coś nowego.
OdpowiedzUsuńTo czekam na wrażenia smakowe:)
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Zapisane , wydrukowane . Zrobię :-)))
OdpowiedzUsuńNo to wychodzi na to, że już kilkoro z nas będzie w wigilię jadło tę zupę, zostaniemy połączeni zupą rybną:)
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Uwielbiam wszystko co rybne, rybie i z ryby stworzone, więc przepis stuprocentowo wykorzystam;) W domu też nic przeciwko nie będą mięli, obżartuchy jedne;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że domownicy będą zachwyceni:) Zupa naprawdę jest rewelacyjna:)
UsuńPozdrawiam cieplutko:)
no smakowicie się zapowiada;-)
OdpowiedzUsuńmistrzynią kuchni wigilijnej jest moja mama, ja jestem jej "kuchcikiem";-)
moją specjalnością są świąteczne sałatki;-)
jak tylko znajdę moje ulubione umieszczę w stworzonym kąciku;-)
Baśku mój czekam w takim razie z rozbudzonym apetytem na sałatkowe instrukcję:)
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Aż się zarumieniłam, bom wymieniona do góry... a za przepis pięknie dziękuję i zaraz go sobie zanotuję!
OdpowiedzUsuńja miksować też nie będę, bo nie lubię takich papek, tylko konkrety! O!
Usuńdziękuję za dodanie mnie do linków, tu z blogspot niewielu do mnie zagląda
UsuńNie ukrywam, że jestem rybojadem i zupę przetestuję, bo przepis smakowity i ma wszystko, czego ja od takiej zupy oczekuję (oprócz zmiksowania:D). Ale opowiem przy okazji o moim największym rozczarowaniu, a nawet zniesmaczeniu. Otóż wybraliśmy się z mężem i dzieckami do nowootwartej restauracji reklamującej się m.in. potrawami z ryb. I była ona, zupa rybna, totalna porażka. To coś to był jakiś bezsmakowy bulion, do którego wrzucono 3 małe kawałki łososia. Moje kubki smakowe wyły, bo parę dni się przygotowywały na niebiańską rozkosz. Na pytanie kelnera, czy smakowało, powiedziałam NIE, to była jakaś masakra, a nie zupa rybna. No i jakoś nie mam odwagi sprawdzić, czy coś się w tym temacie zmieniło.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Barbara